niedziela, 28 sierpnia 2011

24. Jestem tchórzem

Za oknem ciemność. Wieje wiatr. Porusza wszystkim, co dookoła. Słychać syczenie. Coś na zewnątrz zawodzi jak skrzywdzone dziecko. Lub potwór. Sieje grozę i strach. A ja... kiedy słyszę grzmoty, kiedy za oknami ciągle błyska - boję się... Czuję się dziwnie... dziwnie źle, dziwnie niepewnie... Czuję tę odrobinę strachu, która siedzi we mnie i podszeptuje różne rzeczy. Czuję niepokój, jakiś absurdalny lęk...
Banalne, wiem. Ale prawdziwe...

Brzydzę się robaków - wszelkiej maści. Nawet mucha budzi we mnie wstręt... Zwiewam za każdym razem, kiedy w zasięgu mego wzroku pojawia się pająk, ważka, glista, dżdżownica, komar czy chociażby ćma. Nie jestem w stanie przenieść je za okno czy drzwi, nie mówiąc o zabiciu. Zawsze musi zrobić to ktoś inny. Byle nie ja. I zawsze wtedy, kiedy ja nie patrzę... Bo kiedy widzę tego małego potwora przez moje ciało przebiega dreszcz obrzydzenia, dostaję gęsiej skórki i... nieważne.
Idiotyczne to i głupie.

Piszę dziś o tym, bo za oknami słychać huczący odgłos niezdecydowanego wiatru. Raz dmie w prawo, innym razem w lewo, potem kołuje i leci w przód, by za chwilę znów odbić w nieznanym sobie kierunku...
A ja czuję w sobie coś dziwnego. Jest we mnie jakiś lęk, obawa. Nie wiem co on oznacza ani czemu we mnie siedzi. Może za dużo horrorów w życiu się naoglądałam, może to moja zbyt wybujała wyobraźnia, a może taka właśnie jestem i będę już zawsze, niezależnie od sytuacji?
Nie wiem.
Wiem za to, że wstydzę się tego, co się ze mną dzieje. Wstydzę się swojej reakcji na burzę, deszcz, ciemność, zbyt długo trwającą ciszę, robaki i inne potwory... Choć umiem nad sobą panować i nie pokazuję tego, co się we mnie dzieje (może prócz robaków...), to wszystko nadal jest gdzieś we mnie...

Jestem tchórzem. Przyznaję.
Ale tylko tutaj.

8 komentarzy:

  1. Każdy się czegoś boi i to zupełnie normalne. Ja się boję psów i pijanych ludzi. O i ile owad i robal nie stanowią problemu, to zwiewam przed małym, słodkim pieskiem:) A wieczorem siedzę w domu, bo nie lubię ciemności. Skoro potrafimy o tym mówić,to może nie jest tak źle z nami?

    OdpowiedzUsuń
  2. W takim razie, ja również mogę siebie nazwać tchórzem. Boję się burzy odkąd mieszkam w bloku (i to jeszcze na ostatnim piętrze). Momentalnie wszystko wyłączam i najchętniej przykryłabym głowę kołdrą. Robaki w moim przypadku, nie tyle wywołują strach, co obrzydzenie. Ale zawsze to coś. ;D

    Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moją zmorą są żaby, ropuchy i wszystko, co do nich podobne. Odskakuję na widok zwykłego zdjęcia w książce czy programu w telewizji. Na żywo potrafię piszczeć i odskakiwać, gdzie tylko się da. Cóż... fobia. Mieszkam na wsi i żab tu, niestety, można spotkać sporo... Staram się ich unikać jak tylko mogę. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Może to fobia. Szczerze mówiąc osobiście chciałbym mieć jakąś fobie. Jakąkolwiek.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Każdy czegoś się boi, taka jest natura człowieka, więc pochopne jest nazywanie siebie tchórzem. Ja cierpię na arachnofobię, boję się burzy, gdy widzę krew mdleję, mogłabym tak wymieniać. Nie martw się, przynajmniej masz pewność, że należysz do rasy ludzkiej ^ ^

    xoxo/ californiadiary

    P.S. Mogłabyś zmienić nazwę mojego nick'u w linkach na paulinab? Z góry serdecznie dziękuję! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Każdy jest tchórzem, każdy coś w sobie skrywa. Grunt, to walczyć z tym. Stawiać temu czoła. Pokazywać, że strach nie jest na tyle silny, żeby nas pochłonąć, ot co.
    PS Niedługo wracam. :) Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  8. Każdy z nas ma w sobie jakiegoś tchórza i nie ma w tym nic złego.

    OdpowiedzUsuń