czwartek, 17 listopada 2011

36. Nie mając pomysłu na tytuł...

Od ostatniego postu znowu minęło trochę czasu. Powód jest banalny. Życie studenckie pochłonęło mnie całkowicie. Uczelnia od rana do wieczora, weekendy spędzone na nauce i, od czasu do czasu, zabawie. Jest ciężko. Bardzo ciężko. Wiedziałam, że tak będzie, ale nie myślałam, że aż tak. Czasem myślę, że nie dam rady... ale się nie poddaję. Nigdy. Wiem, że MUSZĘ sobie poradzić. Innego wyjścia nie mam. Przy życiu trzyma mnie myśl, że jeśli się uda skończyć te studia, znaleźć dobrą pracę - postaram się spełnić swoje marzenie. Takie marzenie, o którym długo nie chciałam nawet myśleć, bo wydawało mi się nierealne. Teraz chcę, by była to nagroda za te lata poświęceń. Piękne marzenie kradnące kilka godzin z każdego tygodnia. Uch już nie mogę się doczekać! Kiedy jest naprawdę źle i mam wrażenie, że nie podołam, karmię się tą myślą i zbieram szybko w sobie, by dalej uczyć się i uczyć. Dziwię się, że jeszcze nie zwariowałam, przy takim trybie życia to całkowicie możliwe... Śpię po pięć, góra sześć godzin, raz na tydzień-dwa wychodzę na całą noc, więc nie śpię w ogóle. Czasami mam wrażenie, że dłużej tak nie pociągnę... a wtedy kładę się do łóżka, zamykam oczy i wegetuję przez godzinę, dwie. Nikt ani nic nie jest w stanie zmusić mnie do wstania, odezwania się. Jestem jakby w stanie hibernacji :) Naprawdę dziwny stan... w każdym razie, gdy już wygramolę się z łóżka, odczekam pół godzinki, jestem jak nowo narodzona. Autentycznie! Takiego "zawieszenia" potrzebuję raz na jeden lub dwa tygodnie. Dzięki temu wszystkiemu jeszcze nie zwariowałam :) A mówili, że czas studiów, to czas pełen zabaw i uciech :D

piątek, 4 listopada 2011

35. Wampir


Nie mam sił... Znowu podcięto mi skrzydła...
Nie wierzyłam w istnienie wampirów energetycznych, tymczasem jednego mam tuż obok siebie...
Dlaczego tak mnie nienawidzi? No dlaczego?
Czy zrobiłam jej coś tak złego, że ciągle musi się na mnie mścić?
Dlaczego tak wielką frajdę sprawia jej niszczenie mnie? Ciągle... po kawałku...
Karmić się cudzym cierpieniem - to jedyne co potrafi.