piątek, 2 grudnia 2011

37. Melancholijnie

Niewiele mnie tu ostatnio... u Was także. Zaniedbuję bloga, wiem. Zaniedbuję Wasze teksty... Już nie wchodzę, nie czytam, nawet jako cichy duch. Nie mam sił. Życie po raz kolejny ukazuje, jak może być ciężkie... Zawiedzione nadzieje bolą i kaleczą serce... Nie mam pomysłu na to, co ze sobą zrobić... Źle mi. I nawet nie mam komu o tym opowiedzieć. To smutne, że czuję się dziś samotnie. Wokoło tylu ludzi, a mnie czegoś brakuje... Oddalam się od wszystkiego, nie widząc sensu w krótkich znajomościach. Brakuje mi stabilizacji. Pewności, że mam przy sobie kogoś życzliwego. Wszystko wydaje się być sztuczne... na siłę... A ja tak nie chcę. Wiecie, żałuję, że żyję w tych czasach, w których żyję. Był czas, że umiałam się tu odnaleźć, ale znów czuję, że się gubię... Nawet jeśli uda mi się odnaleźć, wkrótce uczucie zagubienia wróci ponownie. Nie znalazłam jeszcze swojego miejsca na Ziemi... A co gorsze - przestałam szukać...

2 komentarze:

  1. Trzymam kciuki za odnalezienie swojego własnego, magicznego miejsca i ludzi,których tam wpuścisz. Nie przestawaj szukać:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że to tylko przejściowy stan, który i mnie czasami dopada.

    OdpowiedzUsuń