Był koło mnie, a ja zamiast być na tak, byłam na nie. ZNOWU. Czy ze mną jest coś nie tak, czy to świat oszalał?
Mam wielkie pragnienie iść na TEN koncert, TEGO zespołu. Ulubionego, rockowego. Głośnego, przewrotnego, głębokiego i prostego zarazem. Wychilloutować się, wypić ze trzy piwka i skakać, skakać, skakać.
Tak jak kiedyś...
O, a cóż to za zespół?
OdpowiedzUsuńNo to go!
OdpowiedzUsuń