Uczę się matematyki, bo... kolos. Zaczęłam o 19, a już prawie 23 :> Przerobiłam powiedzmy jeden dział, czyli 6-7 podrozdziałów, a muszę jeszcze 2-3 działy. Zapowiada się zarwana noc... Albo rzucę to w cholerę licząc na poprawkę. Ostatnio można powiedzieć, że mieszkam na uczelni. Już wyjaśniam :) Zajęcia mam 2 razy w tygodniu od 8 do 20, 2 razy od 12 do 20 i raz jestem tylko 4 h na uczelni. Doliczając do tego dojazdy po 1,5 do 2 godzin w każdą stronę wychodzi na to, że wstaję o 5 lub 5.30 (zależy, w którym rejonie Wielkiego Miasta są zajęcia), wracam między 21:30-22:30. Uroki korzystania z komunikacji miejskiej. Żeby było ciekawiej chodzę spać między 24-1 i czuję się trochę, jak... zombiak :) W sobotę daję korki, a w niedzielę staram się wysypiać, co niestety nie zawsze mi wychodzi. I tak wygląda mój żywot. Mówię to, żeby trochę się wytłumaczyć, ponieważ kolejny miesiąc się zaczął, a mnie znowu długo tutaj nie było. Mam u
Was przeogromne zaległości... Nie wiem czy da się taką nieobecność
nadrobić? Nie wiem... I wiecie, lubię uczyć się matematyki. Rozkminiać itd. I mówi to humanistka ;)
Mam takie marzenie, chciałabym mieszkać na swoim. Ale mam dopiero 20 lat i jak tu w takim wieku zrealizować te nierealne plany? Nie dostałam nawet stypendium - jak zaczęłam w październiku, tak w ostatni piątek oddałam ostatni dokument. Uroki uczelni... I tym sposobem przepadnie mi kasa za październik i listopad... No ale dobrze, nawet wliczając, że dostałabym to stypendium i dawała korki - nijak nie wychodzi nawet, żeby chociaż miejsce w pokoju wynająć (zakładając, że nie jadłabym nic i korzystała z siły swoich nóg), a ja chciałabym coś swojego. Własnego, tylko mojego... Nie będę się rozpisywać dlaczego. Każdy, kto miał takie pragnienie i je zrealizował, będzie wiedział o co chodzi. A ci, dla których to nie ma znaczenia, i tak nie zrozumieją tej mojej potrzeby. Trochę dziwnej, jak na mój wiek, prawda?
A czy kiedyś uda się zrealizować? Nie wiem... Okaże się za parę lat, czy uda mi się dojść do wszystkiego samej, czy będę musiała porzucić to marzenie... Ale w zamian na pewno pojawią się inne, może lepsze, więc choć z pozoru druga opcja wydaje się gorsza - być może okazać się o wiele lepsza. Tak to działa nasz świat i nasze życie.
Dziwne rozkminy dzisiaj mam. Może jednak nie będę więcej publikować tego co mi się teraz pałęta po głowie...
Oj, męczą tam Ciebie męczą... dla mnie matematyka to może nie koszmar,ale ulubiona dziedzina to to nie jest i podziwiam zaangażowanie:)
OdpowiedzUsuń