Wiśnia, maj 2011
poniedziałek, 26 grudnia 2011
40. Dla Ciebie
Miłość przywdziewa różne oblicza. Nie ma tu czasu na matematyką, 2+2 nie musi równać się cztery... Czasem to 5, czasem 3, czasem 200, czasem -120. Liczba nigdy się nie powtarza. Nie do zrozumienia, wiem. Miłości nie da się nauczyć, nieważne czy kochałeś/aś raz, dwa, czy czternaście razy. Jest nieuchwytna, w każdym przypadku inna. Nigdy nie gorsza... Nie można o niej zapomnieć, choćby nie wiem co. Dla niej nie istnieją słowa "nigdy", "nie chcę", "zawsze". I tak Cię dopadnie, czy tego chcesz, czy nie. Pamiętaj o tym.
Etykiety:
list,
melancholijnie,
miłość,
na szybko,
przemyślenia,
refleksje,
wyznanie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Oj tak, zawsze myślałam , ze będę sama i co? Dopadła mnie miłość, nauczyłam się kochać i teraz kocham, kocham najbardziej na swiecie :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń... ja nadal mam nadzieję, ostatnio zostałam nazwana superoptymistką. Widać nie bez powodu... :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i będę tu zaglądać :)
Kreska
http://jedna-kreska.blog.onet.pl/