niedziela, 1 stycznia 2012

45. Nowy Rok 2012

Otworzyłam bloga z zamiarem napisania tego i owego, ale nagle i niespodziewanie wszystkie myśli uciekły, zostawiając po sobie kłębki szarego dymu... W głowie pustka, w sercu pustka, w oczach... w oczach coś, dlatego nich nikt się w nie natarczywie nie wgapia! Bo uduszę! Jestem wredną, złośliwą małpą. 1 styczeń jest dobrym dniem na przyznanie się do tej jakże uroczej cechy charakteru...
Ale wrrróć. Z racji dnia wymienionego wyżej chciałoby się napisać coś elokwentnego, radosnego, nie prześmiewczego, a przy tym powalającego wrodzoną inteligencją. Niestety nie jest to takie proste, jakby się mogło wydawać... Poprzeglądałam kilka nowych blogów, jednak wszędzie gdzie nie wlazłam, widniały podsumowania roku i postanowienia na następne 12 miesięcy... Wszędzie wałkował się jeden i ten sam temat, postanowiłam więc nie być gorsza i także zamieszczam kilka słów na ten temat. W nieco innym kontekście - bowiem wyjaśnić należy, iż żadne podsumowania nie wchodzą w grę (obawiam się, że mogłabym zamieścić ledwie dwa plusy na tonę minusów; zresztą nigdy takich podsumowań nie lubiłam ani nie robiłam), tym bardziej postanowień tu nie uświadczycie (w zeszłym roku były, i co? i jajco, nieładnie mówiąc, tfu! pisząc). Koniec.
Sylwestra spędziłam w domu, jak było to zaznaczone w (chyba) ostatnim poście. Powiedziałam "nie" wszystkim zabawom i innym szaleństwom. Bez dobrego nastroju, nici z dobrej zabawy... Być może kiedyś, wspominając ten dzień będę żałować, że w wieku 19 lat zamiast bawić się i świętować, siedziałam w domu, opatulona kocykiem, obłożona stertą poduszek, z ulubioną muzyką w uszach i sercu, z książką w dłoni i fajerwerkami za oknem. Wiecie, że gdyby nie natężenie tych ostatnich, przegapiłabym godzinę 0?
I tym samym nadszedł czas na zakończenie dzisiejszego wpisu. Temat został dogłębnie zanalizowany, przetrząśnięty i wymieszany, toteż czas wrócić na ziemię i zająć się pożyteczniejszymi rzeczami...

4 komentarze:

  1. O! Ja sobie Ciebie ukradnę do mojej listy czytanych :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pomyślności w Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja zrobiłam tak jak Ty, zresztą sporo osób tak zrobiło. Tylko jedna miłośniczka dobrej zabawy i ciągłego uśmiechu uznała,że mój brak radości z kolejnego krzyżyka na karku jest niezrozumiały i zapewne jest początkiem głębokiej depresji....

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja to wcale nie zamierzam pisać o postanowieniach noworocznych, bo ich po prostu nie mam :P. One są bez sensu, bo nigdy się nie ziszczają :P. A potem, to i tak o nich zapominam :P. Ja Sylwestra spędziłam (tak jak chyba już pisałam)... z Dwójką :P

    OdpowiedzUsuń