piątek, 30 grudnia 2011

44. Koniec roku 2011

Szybkimi krokami nadchodzi ostatnia godzina 2011 roku. Już niedługo wkroczymy w nowy 2012... Co ja na to? Nic. Ani mnie to ziębi, ani grzeje... 2011 zapamiętam jako najgorszy rok w moim życiu, ewentualnie jako prawie najgorszy. Mimo to wcale nie cieszę się z nadejścia nowego. Nie wierzę aby zmiana z "1" na "2" wprowadziła jakiekolwiek zmiany w moim życiu. Od tego jestem ja.
Nie mam się z czego cieszyć, więc Sylwestra postanowiłam spędzić w domu. Nie mam chęci na zabawę czy inne szaleństwa. Chciałabym usnąć i odpłynąć stąd na wieki... Zabrzmiało patetycznie i bardzo marudnie, ale niech już tak zostanie. Za to Wam życzę szampańskiej zabawy, spełnienia noworocznych postanowień i wszystkiego dobrego.
Do poczytania wkrótce.

2 komentarze:

  1. Też nie wierzę w te magiczne zmiany i życzenia... Mam podobne podejście-dom i film-oto mój Sylwester:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Po Nowym Roku zazwyczaj zmienia się tylko data, ale mimo wszystko życzę Ci, aby ten nadchodzący rok przyniósł Ci wiele miłych niespodzianek! :D

    OdpowiedzUsuń