środa, 27 czerwca 2012

76. Czas na lekarza

Skończywszy dwie dekady życia, Wiśnia postanowiła zacząć być odważna...

... i poszła SAMA do przychodni, aby, uwaga! POBRAĆ KREW!!!

SAMA, SA-MA, S-A-M-A!!!

I żyje!!! I nie zemdlałam!!!

I jest z siebie dumna jak diabli. :-)

A w przychodni moc życzeń słyszała. W okienku rejestracji... i nawet od Pana, który doktorem się wydawał być... A nie był.
Ale to już inna historia...

1 komentarz:

  1. A ja tam lubię pobieranie krwi. Samych wyników się boję,ale nie strzykawki:)

    OdpowiedzUsuń