Nie wiem dlaczego akurat dziś o tym pomyślałam, ale przypomniał mi się ktoś, kto mnie pocałował. Pocałował, chociaż mnie nie znał i nie wiedział o mnie nic. Ot tak, podszedł i pocałował. A ja zamiast się odsunąć czy zrobić cokolwiek... Przez chwilę myślałam, że to mi się śni, a potem już nie myślałam i chciałam tylko, żeby był bliżej, i bliżej, i jeszcze bliżej. Nie wiem ile czasu minęło, może pół godziny, może trochę więcej, ale wiem, że do końca życia będę pamiętać jego ciało tuż przy moim, jego usta na moich i jego odważne, niecierpliwe ręce wędrujące po moich plecach. Dlaczego to zrobił? Nie wiem i nigdy się nie dowiem.
Miałam o tym opowiedzieć komuś innemu, ale zdecydowałam się opublikować na blogu. Trochę inaczej niż miało być przekazane jemu, ale zdarzenie to samo, chłopak ten sam i ja ta sama, więc jest ok.
Kurcze, ale przeżycie :)
OdpowiedzUsuńHmm, intrygujące:)
OdpowiedzUsuńyyyy... ke?!
OdpowiedzUsuńAle, że tak sobie podszedł i pocałował? Nie znasz go nawet z wyglądu? O jacież pierdziele. Jak w serialu :-)
OdpowiedzUsuńjak z filmu niesamowite przeżycie ;) moj-szaro-rozowy-swiat.blogspot.com
OdpowiedzUsuń