środa, 20 lipca 2011

15. Świat jest czasem do niczego...


Przytłacza mnie nasz świat... Wychodzisz z domu i możesz już nie wrócić. Nie wiadomo co się z Tobą stanie, kogo spotkasz, kto Ci zrobi krzywdę. Idziesz i giniesz. Nie ma Cię.

A ludzie, którzy są Ci bliscy rozpaczają. Szukają i nie mogą znaleźć. Angażują w to wszystkich, którzy choć trochę mogą pomóc. Policja, detektyw, jasnowidz, wróżka, znajomi, obcy ludzie. Rozwieszanie plakatów, programy w telewizji.
 I szydercze zdanie innych - na pewno już nie żyje. Nie odnajdzie się.

Jednak nadzieja jest zawsze. Nieważne czy nie ma kogoś tydzień, miesiąc, rok, 10, 15, 30 lat. Choć rozum podpowiada - może już nie wrócić, możemy się już nie spotkać, nigdy nie porozmawiamy - serce dalej wierzy i czeka. Choćby na drobny, najdrobniejszy ślad.

Ile takich historii napisało życie? O ilu Ty usłyszałeś? Być może za ścianą Twego domu rozegrała się podobna tragedia...

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nic nie da się zrobić. Nie ukrywajmy - szanse na odnalezienie zaginionej osoby są nikłe... Ile jest szczęśliwych zakończeń, a ile rozpaczy? Tak naprawdę wiele z tych historii nie kończy się nigdy..

Kiedyś oglądałam w telewizji program. Kobieta mówiła o swojej zaginionej córce.
Powiedziała, że wolałaby wiedzieć, że córka nie żyje, niż trwać w takiej niepewności, ciągle się zastanawiać co się z nią dzieje, jak ją traktują. ile córka czuje bólu, jak bardzo jest krzywdzona...

Wtedy nie zrozumiałam tych słów - jak można życzyć komuś śmierci? Dziś już wiem o co chodzi.
 I czuję tak samo...

16 komentarzy:

  1. Czujesz tak samo... Spotkało Cię coś takiego?

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie wiem, jak to jest przeżyć chwile niepewności, strachu o drugą osobę. Tego się nie da opisać słowami. Ciągły płacz, ciągły niepokój. Boisz się, że wstaniesz rano i dowiesz się, że ktoś, na kogo czekasz tyle czasu, o kogo tak strasznie się martwisz... że on już nie wróci.
    Nie życzyłabym tego nikomu, nawet wrogowi.

    A co do porady na moim blogu... dziękuję. Może rzeczywiście przestanę tyle jeść przed snem. Może to coś da. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaginął ktoś tobie bliski? Może jakoś mogę ci pomóc...?

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie... na szczęście nic takiego mnie nie spotkało. Nie w takim sensie... Po prostu wiem jak to jest kogoś stracić i nie wiedzieć co się dzieje...
    Dodatkowo ostatnio dużo takich tematów wokół mnie, tego cierpienia... W mediach co chwilę słychać "ta zaginęła, tego nie odnaleźli". W necie to samo. I przypomniała mi się moja sytuacja, o której wyżej wspomniałam, potem historia tej kobiety, o której piszę w poście. I temat sam mi się nasunął.
    Znam ten niepokój o drugiej osobie i tę okropną myśl, że lepiej wiedzieć o śmierci niż trwać w niepewności... choć nikogo mi nie porwano... Trudna sprawa.

    OdpowiedzUsuń
  5. To naprawdę musi być straszne, takie czekanie, niepewność. Chyba rozumiem tą kobietę, choć nie spotkało mnie coś podobnego. Mam nadzieję, że Ciebie też taka tragedia nie dotknęła.
    Pozdrawiam serdecznie!

    tiempo.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Co do komentarza u mnie- dokładnie :)
    A co do Twojej notki, cały czas mam tą świadomość, że któremuś z moich bliskich może się coś stać, nienawidzę tego. Najgorsze jest to, że dwoje mojego rodzeństwa mieszka za granicą i w razie wypadku nawet nie mogłabym do nich szybko dotrzeć.

    xoxo/ californiadiary.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Martyś - jak pisałam wyżej nikogo mi nie porwali. Ale pewne wydarzenia sprawiły, że zrozumiałam tę kobietę, choć wcześniej byłam oburzona jej słowami.

    Pauline - staram się nie myśleć o krzywdzie bliskich mi ludzi ani o tym, co może im się stać. Za bardzo się boję, że takie myślenie będzie złowróżebne... I to, czego się boję spadnie na innych siłą przyciągania... Wiem, dziwnie brzmi :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja również uważam, że łatwiej pogodzić się ze świadomością śmierci bliskiej osoby niż żyć tyle lat w niewiedzy i niepewności. Niby nadzieja dodaje sił, ale gdy kolejne tropy okazują się bez znaczenia to tak jakbyśmy po raz kolejny dowiadywali się najgorszego.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ana, zgadza się. Gdy trop zawodzi, nadzieja znów idzie na dno, co raz niżej i niżej, a potem znów się wznosi, gdy ktoś na coś trafia, i znów opada, jeśli okazuje się pomyłką... I już nigdy nie wzniesie się tak wysoko, jak była na początku. Z każdym dniem, z każdą chwilą cofa się. Aż w końcu trafi na moment, że nie będzie miała gdzie się cofnąć. Umiera. Człowiek nie daje sobie rady, od tak wielkiej niepewności woli prawdę. Nawet tę najgorszą...

    OdpowiedzUsuń
  10. Czasami mam ochotę zrozumieć świat, ale gdy dłużej nad tym myślę, dochodzę do wniosku, że musiałbym zwariować. Nic więc dziwnego, że świat Cię przytłacza. Pozdrawiam. :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Asik - w zasadzie to czuję "tak" samo, a nie "to" samo, bo, jeśli przeczytałaś wcześniejsze moje komentarze, to zauważysz, że moja sytuacja jest nieco inna...
    Nie zmienia to faktu, że jestem już w stanie zrozumieć tę kobietę, o której pisałam w notce.

    Pamba - ja podobno jestem trochę wariatka, dziwak, więc powinno mi być łatwiej zrozumieć to i owo, a mimo to nie udaje się...
    Również pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. To jest bardzo trudny temat. Myślę, że nie ma odpowiedniego schematu reakcji w takich chwilach. Najsmutniejsze jest to, że o takich sytuacjach słyszy się coraz częściej.

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziękuję bardzo. :) Również dodaję do linek. I czekam na nowe notki!

    OdpowiedzUsuń
  14. Joanno, fakt, coraz więcej informacji o ludziach, którzy zaginęli... Czy to w mediach, Internecie, telewizji... wszędzie... nawet na słupach ogłoszeniowych... Ale z drugiej strony może to i dobrze. Kiedyś nie było tylu miejsc, gdzie można by o tym mówić, a zapewne dzięki nagłaśnianiu takich spraw, łatwiej jest kogoś odnaleźć. A nuż ktoś coś zauważy... Ciężki temat. Cokolwiek by nie mówić... słowa w tym wypadku mają małe znaczenie i każdy z nas cieszy się, że nie spotkało to naszych najbliższych...

    OdpowiedzUsuń