Także ten tego jakieś kilka dni po napisaniu posta było równie
dobrze. Potem miesiączka sprawiła, że 5 dni wolałabym wyciąć ze swojego
kalendarza. Taki, kurcze, ból jakiego już dawno, baaaardzo dawno nie
czułam. Dzień czy dwa było w normie tzn wróciłam do świata żywych i w
nagrodę rozłożyła mnie grypa. W sobotę wróciłam z korków i od tamtej
pory siedzę w domu. Jestem pociągająca ;) Niby fajnie, że mam wolne od
uczelni (zwłaszcza że ferii nie miałam), ale co z tego skoro
odpoczynkiem nazwać się tego nie da... Bardzo źle sypiam, przedwczoraj
zasnęłam po pierwszej, by obudzić się o szóstej, wczoraj zasnęłam koło
piątej nad ranem. Rozbija mnie to, bo już weszłam w rytm regularnego
chodzenia spać, a tu taka klapa. No i ominęło mnie jedno kolokwium,
które będę musiała jakoś nadrobić :/ Jutro już idę na uczelnie, bo,
niestety, ale nie mogę sobie pozwolić na to by mnie na tych ćwiczeniach
nie było. Całym plusem tego wszystkiego jest to, że pooglądałam trochę
lekkich filmów, na co dawno nie miałam ani czasu ani zbytniej ochoty...
Poszło: For a Good Time, Call..., Celeste and Jesse Forever, Smashed, Struck
by Lightning. Polecam dwa ostatnie jakby się komuś nudziło. No i
rozwiązałam sudoku, które przezornie zakupiłam w sobotę. 3 zł, a jak
cieszy :)
Nie pamiętam, kiedy ostatnio oglądałam jakiś film. Może uda mi się wygospodarować trochę czasu w święta, a wtedy na pewno wykorzystam, któryś z podanych tutułów :-)
OdpowiedzUsuńJeden kolos jest do nadrobienie, więc regenruj siły i nadrabiaj.
Znam ten ból... Dużo zdrowia i sił na by zmierzyć się z kolokwium;)
OdpowiedzUsuńWygrzej choróbsko pod kołdrą bo niebezpieczne teraz te wirusy i dziwnie odporne na wszystko.
OdpowiedzUsuń