Zabijcie mnie, błagam. Nic nie umiem, nic nie pamiętam. Brutalne było to zderzenie z rzeczywistością...
Pamiętajcie, nie idźcie na kierunek ścisły, mając duszę iście humanistyczną.
Dziś pobudka o 7, w domu o 17. Zjadłam obiad, potem do łóżka odpocząć czytając, za 15 minut nauka. Tak, ja się uczę. U-c-z-ę!!! JA!!!
Zginę. Jak nic, zginę. Na pocieszenie jutro pobudka o piątej ;-)
Dopisek: Dziś uczyłam się od 20 do 23:30...
Oj, mocny start... Ja miałam jakoś tak spokojniej. Trzymam kciuki dasz radę, początki są zawsze trudne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Cholera, współczuję Ci :| Ja na razie mam spokój, ale niedługo będę musiała się wziąć za siebie, bo matura to wcale nie jest bzdura :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za owocną pracę :)
xoxo/ californiadiary